Witam. Krótki opis auta i sytuacji:
Golf VI 2.0 TDI CR 140 KM 2009 rok (numer silnika CBAB), kupiony ok. 4 miesiące temu, serwisowany do tej pory w ASO (sprawdzwiłem), większe naprawy to wymiana dwumasy i dodanie sportowego zawieszenia.
Wszystko było z autem w porządku, do dnia w którym wybrałem się na a4 z Wrocławia, po przejechaniu 30 kilometrów, przy próbie przyspieszenia od 130 km/h, dźwięk jakbym najechał na coś (zero drgań czy dziwnego zachowania), odcieło mi pedał gazu, więc po spokojnym hamowaniu na pas awaryjny, wyłączyłem auto. Komputer pokazał "check engine" i silnik padł. Laweta do mechanika, sprawdzanie, diagnoza:
Wyrwany korbowód, który zrobił dziurę w bloku i w kawałkach spadł do osłony.... Wymiana silnika...
Koszty naprawy ok. 1500 robocizna, plus oczywiście koszty silnika i tutaj pojawia się moje pytanie:
Czy warto wymienić na ten sam silnik? Warto w ogóle się bawić? Jeśli nie silnik CBAB to jaki inny lepiej byłoby wsadzić? Mechanik mówi, że to najbardziej awaryjny jaki występuje w tej gamie, czy nie będzie problemu z wrzuceniem innnego/jakiego/ mniej awaryjnego?
Dziękuję z góry za każdą poradę, naprawdę nie wiem już co robić
