Forum golf6.pl

Witajcie, piszę z dość nietypowym tematem, ale chciałbym poznać i Wasze zdanie na ten temat. Otóż, czy w swoim dieselkach po przejechaniu długiej trasy (50 km i więcej) wyłączacie od razy silnik, podobnie w przypadku krótszych tras 15-30 km? Jeżeli nie wyłączacie, jaki czas dajecie na postoju? Ogólnie było takie przekonanie żeby na trasie, w ostatnich kilometrach mocno nie cisnąć, a potem chwilę odczekać.

Temat ktory poruszyles dotyczy turbiny ktorej nie sluzy nagle zgaszenie silnika przy jej wytezonej pracy.
Nie wiem jak blisko tej trasy mieszkasz i jak szybko nia jezdzisz ale bardziej temat do stosowania przy ostrym bucia na autostradzie i zjezdzie np na parking niz dojazd do domu przez czesc miasta.

Czyli jazda miastem przez powiedzmy godzinę w korkach mija się z celem chłodzenia?

Podam Ci przykład. Jadę z żoną autostradą, mam +90 temp. Cieczy chłodzącej na silniku, sypię od kilkudziesięciu kilometrów 160 km/h a tu żona widząc znak MOP 500 metrów rzuca hasłem zjedź na siku. Więc grzecznie zjeżdżam ale autko ze 3 min pracuje na wolnych obrotach by mogła turbina wystygnąć. Z kolei nie robię tego po dłuższej trasie wracając do domu bo ostatnie 3 km poruszam się w strefie gdzie muszę jechać 50 km/h i autko ma czas wystygnąć po autostradowym kręceniu.

Czyli jazda miastem przez powiedzmy godzinę w korkach mija się z celem chłodzenia?

Przy takiej jezdzie nie musisz niczego chlodzic nawet jak wczesniej jechales w trasie ile fabryka dala.